Cześć,
Wracam z problemem falujących obrotów, dalej nie uporałem się z tym na 100%.
silnik: m20b27 (stara eta)
Jak to wygląda:
- silnik odpala normalnie,
- na ssaniu chodzi pięknie
- po nagrzaniu jak ssanie się wyłączy zaczyna wchodzić na wysokie obroty stopniowo a jak dojdzie do 2k to zaczynają spadać do 1k --> później falują w zakresie 1k-2k,
- z wydechu sporo gęstego dymu.
Co sprawdziłem/wymieniłem:
- cały dolot sprawdzony + umyty (psikany nawet plakiem podczas pracy w celu sprawdzenia nieszczelności układu),
- jak odepnę przepływkę silnik gaśnie,
- krokowy płukany przez noc ---> sporo syfu się wydostało,
- po odłączeniu krokowca obroty falują w większym zakresie 1k-3k,
- nowa sonda lambda - po jej odłączeniu żadnych zmian,
- sprawdzony czujnik położenia przepustnicy
Co zauważyłem:
- po odłączeniu czujnika 13 (rysunek poniżej) obroty nie falują i spadają do poniżej 1k --> ale nie optymalna ilość obrotów,
- czujnik został wymieniony na nowy, ale nic to nie dało.
- jak przyduszę delikatnie wężyk łączący harmonijkę przepływki z krokowcem to falowanie ustaje; jak zegnę te wężyk to silnik gaśnie.
Czy macie może jakiś pomysły co mogę jeszcze zrobić/sprawdzić?
Pozdrawiam!